środa, 14 października 2015

wtorek, 13 października 2015

Wykład

-Nie wszyscy naraz. Najpierw pytanie Moon. Szamanie oczywiście  mieli więcej dzieci niż tylko pierworodny, lecz gdy młodsze lwiątka szamana dorastały i poznawał tajniki mocy wysyłano je by niosły pomoc innym stadom. Tylko nieliczni potomkowie szamanów nie dzieczycili mocy.
-Jaką moc posiadali szamani?-Przerwała mi Moon
-Zazwyczaj była to moc polegająca na przyzywaniu dusz przodków. -Nagle zobaczyłem, iż na twarzach mych przyjaciół.
-Co ja takiego powiedziałem?
-Posiadam dokładnie taką moc. Potrafię przyzywać duchy zmarłych.-Zaskoczyło mnie to lecz spróbowałem zachować spokój.
-Jest to możliwe. Musisz być potomkiem, któregoś z szamanów przybyłych na te ziemie. Lecz wracając do tematu. Jeśli chodzi o liczbę lwów w stadzie to nasze stado liczy parę setek. Tyran utrzymuje stado w ryzach dzięki paru lwom z mocami, którym to obiecał w zamian życie w luksusach. Bez obrazy ale z tego co się oriętuje to w mojim stadzie lwy z mocami są o wiele lepiej wyszkolone niż w tych okolicach. Na przykład ja jestem w stanie wywołać dokładną iluzję tego co widzę.-Tu stanąłem chwilę później stanęła przed nami dokładna kopia Moon.
-Łoł.-Wykrzyknęła Alfa-Jeżeli mamy sprostać wyzwaniu to musisz nas trochę podszkolić w wykorzystywaniu mocy.
 -Zajmę się tym jutro. Obiecuje.


niedziela, 11 października 2015


Szłam przez chwilę w milczeniu, rozmyślając o historii opowiedzianej przez Magnarbiego. Sytuacja rzeczywiście była trudna. Chyba każdy z nas w tym momencie usiłował znaleźć jeśli nie rozwiązanie, to chociaż coś, co mogłoby nam pomóc nawet w najmniejszym stopniu. Nie wiedzieliśmy jeszcze, co należy zrobić, ale ważne było to, że się nie poddawaliśmy.
- To niedobrze, że linia szamanów wymarła - powiedziałam w zamyśleniu. - Wiem, że kontakt z szamanami może być bardzo przydatny w czasach wojny.
     Nagle i ja, i Moon odezwałyśmy się w jednym momencie, przez co nasze głosy zlały się i nie dało się zrozumieć ani jednego, ani drugiego pytania.
- Co?! - rzuciła Shaylen i uniosła brwi. Ja i Moon spojrzałyśmy na siebie i roześmiałyśmy się mimowolnie.
- Proszę, ty powiedz pierwsza - powiedziała uprzejmie Moon.
- Nie, ty pierwsza - machnęłam łapą.
- Chciałam zapytać, czy w stadzie nie ma jakiejś rodziny, dalszych kuzynów szamanów, którzy też mogliby być obdarzeni jakąś mocą, czy moc mogła być tylko przekazywana z ojca na syna? - spytała lwiczka.
- A ja chciałam zapytać, ile jest razem osób w stadzie i czy wszyscy są przeciwni tyranowi, czy może udało mu się przeciągnąć niektórych na swoją stronę? - dorzuciłam.
Obie spojrzałyśmy pytająco na Magnarbiego.

wtorek, 6 października 2015

Hejka tu Kurudi!

Imię:Nazywam się Kurudi ale mów mi Tytan.

Wiek:4 lata

Historia: Urodziłem się na Ciernistej ziemi.To straszne i dziwne miejsce.Przeżyli tam tylko najtwardsi i najodważniejsi.Jak ja przeżyłem to nie mam pojęcia.Byłem sierotą więc wychowywałem się sam.Kradłem innym lwom pożywienie i podpatrywałem jak oni walczą i polują i tak się uczyłem.Nie byłem lubiany w ,,stadzie'' w którym ,,mieszkałem''.W końcu mało lwów jest czarnych tak jak ja.Gdy dorosłem opuściłem znienawidzone ziemię i ruszyłem w nieznane aż na krańce ziem i świata by udowodnić wszystkim,że nawet taki odmieniec jak ja jest czegoś wart.W końcu trafiłem tutaj.

Rodzina:Nie żyje/NN

Charakter: Jestem zły i mściwy.I tak...nie wstydzę się tego.Potrafię szybko zadać ciosy.Sprytu i  siły też mi nie brakuje.Widzę dobrze w ciemności.Jestem nieufny i mam mordercze uosobienie.Często się gniewam i zabijam tych którzy minie jakoś zdenerwowali.Tajemniczy,złowrogi i morderczy.Dużo lwów się mnie boi.

--------------------------
No  wreszcie napisałam.Idealnie nie jest ale chyba może być :)

sobota, 3 października 2015

Po drodze Alfa zapytała mnie:
-Właściwie kto żądził twojim krajem, zanim zawładnął nim Tyran?
-Według tradycji najmądrzejsze lwy tworzyły radę która podejmowała decyzję. Ważną role w stadzie pełnił też szaman, który był w stanie przyzwać martwych zza grobu na pół godziny by spytać ich o rade. Niestety ostatni szaman zginął bez potomnie nie przekazawszy mocy, co niecnie wykorzystał Tyran.
-To bardzo ciekawe.-Wtrąciła się Moon.

czwartek, 1 października 2015

Pytanie od Alfy

Hej, tu Alfa... Przepraszam za tak długą nieobecność. Widzę, że blog stanął w martwym punkcie... Głównie z mojej winy, jako administrator powinnam tu często zaglądać. Nie wiem, czy blog jest po prostu "zawieszony", czy "opuszczony"... Rozumiem, że nie będziemy pisać dzień w dzień, bo mało kto  ma na to czas, są inne obowiązki, itd. Ale muszę zapytać - czy chcecie, żeby stado dalej istniało? Moim zdaniem można by jakoś je odratować, bo mamy sporo autorów, ale jeśli nie macie czasu itd. to chyba będę musiała je zamknąć... Jestem jak najbardziej za tym, żeby dalej pisać, no ale pytam teraz Was...
 Mimo wszystko widziałam nowe zgłoszenie i wysłałam zaproszenie dla Poke Pichu (Kurudi).
Przy okazji zapraszam na nowe stado mojej "lwiej" znajomej Kenzi - pisała m.in. na zbiorowym blogu Król Lew 4 (krol-lew-4.blog.onet.pl) :)  Piszą tam również Kovu i Chapp, również autorzy niegdyś piszący na tamtym blogu. Formą Lunar Pride przypomina właśnie Król Lew 4.
Oto adres: http://the-lunarpride.blogspot.com/

Tak więc, jeśli ktoś to jeszcze czyta... Proszę o odpowiedź w komentarzach, czy bylibyście zainteresowani reaktywowaniem stada?

sobota, 12 września 2015

Na północ

Podeszłam do Magnarbiego i popatrzyłam na niego z dołu.
- Ja ci mogę pomóc - powiedziałam cienkim głosem - Mam magiczną moc i Alfa też.
Magnarbi spojrzał na mnie z ciekawością.
- A jaką masz moc, Moon? - Spytał.
- Później wyjaśnię. Ale mogę ją wykorzystać do zrzucenia tego tyrana, o którym mówiłeś, z tronu. Tylko gdzie jest twój dom?
Lew się zamyślił.
- Chyba gdzieś na północy. Opuściłem ją jako nastolatek i nie bardzo pamiętam, gdzie ona jest.
- Na pewno ją znajdziemy! - Wtrąciła Shaylen. - Może trafimy na kogoś magicznego, kto nam pomoże? Tak czy siak, musimy zacząć szukać!
- No właśnie! Chodźmy! - Zawołała Alfa. - Ty też, Magnarbi!
 We czwórkę ruszyliśmy na północ, ku rodzinnej ziemi Magnarbiego.

niedziela, 30 sierpnia 2015

-Jestem Magnarbi. Przybyłym tu by znaleźć sojuszników w walce że złym tyranem, który bezprawnie zawładnął stadem.-powiedziałem
-Możesz coś zrobić z tym miganiem.
-Tak oczywiście.-Chwilowo zaciemniłem obszar wokół oczu lwic tak by nadal widziały. lecz światło ich już nie raziło.
-Więc jak pomożecie mi?

sobota, 29 sierpnia 2015

ciąg dalszy

Ja i Shaylen rozmawiałyśmy w najlepsze z Moon. To była taka fajna lwiczka - znałyśmy ją zaledwie od paru minut, ale od razu ją polubiłyśmy. Chyba cudem zdążyłyśmy na czas. Udało nam się ocalić Moon przed strasznym losem. Dobrze, że ten cały Shadow i jego kumple nie znali się na magii. Łatwo było je przestraszyć. Co za wredne typy... Cały czas słyszało się o lwach mordujących lwiątka, ale nigdy dotąd nie trafiłam na kanibali... W każdym razie, uznałyśmy, że trzeba pomóc Moon - sama nie była tu bezpieczna. Przyjęłyśmy ją do stada wiedząc, że w ten sposób pomożemy jej. A i my czułyśmy się w jej towarzystwie o wiele raźniej.
- O nie, wracają! - syknęła nagle Shaylen. Zbliżał się do nas jakiś obcy lew.
- Moon, czy to ktoś od tego Shadow'a? - spytałam nerwowo.
- Hmm... nie jestem pewna... słabo go widać... - przyznała Moon.
Na wszelki wypadek postanowiłam jednak dmuchnąć wiatrem, żeby odstraszyć przeciwnika. Nagle oślepił mnie błysk światła tak mocny, że aż jęknęłam i straciłam równowagę. Również Shaylen próbowała osłonić łapami oczy. Lew stanął przed nami i spytał, dlaczego go zaatakowałyśmy. To wytrąciło nas z równowagi.
- Nie jesteś ze stada tego lwa o imieniu Shadow? - rzuciłam podejrzliwie. Przed oczami wciąż tańczyły mi czerwone plamki. - Chciał zabić i pożreć Moon - wskazałam kremową lwiczkę. - Użyłam mocy wiatru, żeby je odgonić... Moon, to nie jest jeden z tych lwów? - spytałam lwiczkę, żeby się upewnić, ale Moon pokręciła głową. Zwróciłam się znów do lwa: - W takim razie przepraszam...
- Może przedstawmy się. To jest Alfa, to Moon, ja jestem Shaylen - powiedziała bordowofutra. - A kim ty jesteś?

Przedzierałem się przez sawannę gdy usłyszałem ryk wichury, odruchowo zacząłem szukać schronienia. Lecz nagle dźwięk ustał. Postanowiłem zbadać to zjawisko. Kiedy poszedłem w tamtym kierunku, ujrzałem dwie lwice rozmawiające z lwiątkiem. Postanowiłem porozmawiać z nimi więc się zbliżyłem. Nagle dmuchnął mnie w twarz potężny wiatr. Bez namysłu błysnąłem światłem które oślepiło obie lwice. Postanowiłem ochronić od światła oczy lwiątka, w końcu nic nikomu nie zawiniło. Wiatr ustał.
-Dlaczego mnie za atakowałyście?-Powiedziałem.

piątek, 28 sierpnia 2015

Pogoń

Biegłam i biegłam. Coraz trudniej było mi złapać oddech, łapy zaczynały zwalniać, serce bolało... Rozglądałam się panicznie, szukając kryjówki. Wszędzie widziałam tylko soczystą, zieloną trawę i słyszałam szum liści. No i śmiech moich prześladowców. Za mną biegły cztery, silne, szybkie lwy. Wszystkie były ciemno szare, z czarnymi grzywami, i pochodziły z mojego rodzinnego stada. Natknęłam się na nich przypadkowo, w czasie prób polowania na zabłąkaną, małą zebrę. Nie miałam szans jej upolować, ale chciałam poćwiczyć. A teraz z tego powodu miałam cztery samce na karku. 
Nagle potknęłam się o korzeń, którego wcześniej nie zauważyłam, i upadłam jak długa na ziemię.
- Mamy ją! - Usłyszałam tryumfalny krzyk i zaraz otoczyły mnie cztery lwy.
Jęknęłam i skuliłam się na ziemi, drżąc ze strachu. Obserwowałam jak największy samiec, najwyraźniej ich szef, podchodzi do mnie coraz bliżej.
- Zabij ją, Shadow! - krzyknęli jego kompani.
- Chwileczkę - odparł Shadow. Pochylił głowę nade mną, rozwarł mordercze szczęki i zacisnął zęby na moim grzbiecie. Zacisnęłam oczy, gotowa na śmierć...
Nagle usłyszałam ryk i otworzyłam oczy. Zobaczyłam dwie lwice stojące naprzeciw Shadow i jego brygady. Jedna z moich wybawicielek była biała i miała dziwne, błękitne wzory na ciele, a druga była bordowa i miała grzywkę. Patrzyły na moich wrogów złowrogo. 
- A wy kto? - zapytał Shadow jak głupek i mnie puścił.
- Ja jestem Alfa a to Shaylen - biała najwyraźniej postanowiła przedstawić siebie i towarzyszkę - I mówię po raz ostatni: zostawcie tę małą!!! 
Shadow zaśmiał się.
- Niestety moja pani, nie zrobimy tego. Ta mała ma w sobie tyle pysznej krwi, że nie można pozwolić jej żyć. 
- Jeśli choć jeden włos spadnie jej z ogona, pożałujecie tego! - warknęła Shaylen.
- A co nam możecie zrobić, nędznice?! - krzyknął jeden z kumpli Shadow'a.
- A to!!! - Alfa i  Shaylen postanowiły pokazać wrogom kto tu rządzi. Ku mojemu zdumieniu, biała lwica wytworzyła straszliwy huragan i skierowała go na przeciwników. Natomiast Shaylen stała obok niej i ryczała na postrach Shadow'owi i jego podwładnym.
Moi dręczyciele wrzasnęli i zaczęli uciekać, a ja omal mnie zostałam porwana przez wiatr Alfy. Na szczęście w chwili gdy już zaczynałam się unosić w powietrzu, biała sprawiła, że wicher znów się uspokoił. Spadłam w miękką trawę i przewróciłam się na bok, ciężko oddychając. Dwie lwice podeszły do mnie.
- Wszystko w porządku, mała? - zapytała Shaylen z troską.
- Tak... I dziękuję paniom - odparłam cicho.
- Nie ma za co - Alfa uśmiechnęła się i puściła do mnie oko - Jak się nazywasz?
- Jestem Moon - odrzekłam.
- Ładne imię - pochwaliły chórem i roześmiały się przyjaźnie.
- A właściwie jak to się stało, że pani wytworzyła ten wiatr? - spytałam Alfę.
- Jestem magiczną lwicą - odparłam z uśmiechem.
- Ja też.
- Serio? - Popatrzyły na mnie z niedowierzaniem - Jaką masz moc?
- Mam taką moc, którą nazywam Mocą Duchów. Ta moja magiczna moc polega na tym, że moja dusza czasami opuszcza ciało i wchodzi w ciało innego zwierzęcia lub rośliny . I wtedy myślę i czuję jak to stworzenie lub roślina - wyjaśniłam.
- Wow - zdumiały się - Niesamowite!
- Czy ja wiem. Raczej mi się nie przydaje za bardzo w obronie. 
- Acha - Shaylen pokiwała głową ze zrozumieniem.
- A chcesz dołączyć do naszego stada? - Alfa zmieniła temat.
- Pewnie! - roześmiałam się, mile zaskoczona tą propozycją.
- To chodź z nami! - zawołały i ruszyły naprzód. Radośnie pobiegłam za nimi. Byłam taka szczęśliwa - wreszcie będę należeć do jakiegoś stada!

czwartek, 27 sierpnia 2015

Imię:Moje imię jest niemal niewymawlnę w tym języku. W wolnym tłumaczeniu znaczy tyle co:ten który po raz pierwszy ryknął o zachodzie słońca. Możecie mnie nazywać Magnarabi czyli zachód.
Historia:Pochodzę z dalekiego kraju. Zostałem wysłany w celu znalezienia pomocy. Moim stadem zawładnął zły tyran, który dzięki grupie lwów z mocami sieje terror wśród członków stada. 
Charakter:Lew czynu, skupiony na swojej misj, przyjaciół dobiera ostrożnie, z natury nie ufny.
Wiek:Młody lew. Około trzech lat.
Inne:Potrafi władać światłem
Sorry nie potrafię znaleźć żadnego obrezka który by pasował do postaci

sobota, 22 sierpnia 2015

Powitajmy Moon

Hejka! Co słychać?:)
Obrazek jest autorstwa SickRogue, ja go tylko przerobiłam.
Imię: Moje prawdziwe imię to Magiana, ale zawsze przedstawiam się jako Moon i tak się do mnie zwracaj.
 

Wiek: Jeśli musisz wiedzieć, to powiem Ci, że jestem lwiątkiem i liczę sobie dokładnie 5 miesięcy.
 

Historia: Niezbyt wesoła, trzeba przyznać... Urodziłam się daleko stąd, na ziemi zwanej Księżycową Ziemią. Moja matka miała na imię Luna a ojca nie znałam. Od początku lwy ze stada mnie poniżały i pomiatały mną, bo byłam kremowa z dwukolorowymi oczami, a nie szara jak reszta stada. No i miałam dziwny znak na barku, co też było pretekstem do złego traktowania mnie. Wszyscy mówili, że przynoszę pecha. Wyjątkiem była moja mama. Ona mnie kochała i próbowała mnie chronić, przed okrucieństwem stada. Jednak gdy skończyłam cztery miesiące, zmarła. Następnego dnia, przywódca stada mnie wygnał. Odeszłam z Księżycowej Ziemi i od tąd błąkam się po świecie, starając się znaleźć swoje miejsce w jakimś stadzie.
 

Charakter: Zazwyczaj jestem zamyślona i melancholijna. Nigdy się nie bawię, bo nie potrafię. Na co dzień poważna ze mnie lwiczka, nieco zamyślona, i jakby smutna. Często rozmawiam sama z sobą albo z otaczającą mnie przyrodą, czy nawet wymyślonymi, niewidzialnymi przyjaciółmi. Czasem się śmieję, ale dosyć rzadko. Zazwyczaj zachowuję spokój i zimną krew, nawet w trudnych sytuacjach. Jestem dosyć dzielna, ale na widok szarego lwa lub lwicy wpadam w popłoch. Wszelkie konflikty staram się rozwiązać pokojowo. Lubię w nocy kłaść się w trawie i patrzeć w gwiazdy.
 

Inne:
- Posiadam coś, co nazywam Mocą Duchów. Ta moja magiczna moc polega na tym, że moja dusza czasami opuszcza ciało i wchodzi w ciało innego zwierzęcia lub rośliny. I wtedy czuję i myślę jak to zwierzę lub roślina.
- Na moim lewym barku znajduje się dziwny, brązowy symbol. Nie wiem, co on oznacza. Może Wy wiecie?

_______________________________________________________________ 

Mam nadzieję, że polubicie Moon;)

Kontakt do Autorki: Fanka Arabów! 1 - Howrse.

Spotkanie na Cmentarzysku


Zatrzymałam się, niepewna, czy powinnam iść dalej. Byłam już bardzo blisko Lwiej Ziemi, ale im bliżej podchodziłam w stronę majaczącej w oddali Lwiej Skały, tym tym bardziej stawałam się niezdecydowana. Miałam ochotę zawrócić i uciec stamtąd czym prędzej, zawrócić do mojej bezpiecznej dżungli. Jednocześnie bardzo chciałam wrócić na Lwią Ziemię i bałam się tego. Z tym miejscem wiązało się tak wiele wspomnień. Poznałam tam mnóstwo przyjaciół. Również w tym miejscu zaczęłam ich tracić. Lwia Ziemia przywracała zarówno radosne, jak i bolesne wspomnienia. Coś mi mówiło, że moich dawnych kumpli już tam nie ma. Pewnie znaleźli swoje miejsca na Ziemi... w zupełnie innych miejscach. 
A może nie? Może chociaż niektórzy wrócili?
Mogło być też inaczej. Lwią Ziemię mogły zająć przez ten czas jakieś wrogie, mordercze wręcz lwy, które nie były nastawione przyjaźnie wobec gości. Wtedy byłabym zmuszona do ucieczki. No cóż... w razie czego użyję swoich mocy.
Prawdę mówiąc, miałam jednak inne obawy. Bałam się, że zastanę opustoszałą ziemię, którą wypełniałaby jedynie przerażająca cisza.
Cóż. W razie czego, zawsze można zawrócić.

*

 Do Lwiej Ziemi pozostało jeszcze jednak sporo kilometrów. Najpierw musiałam przejść przez Cmentarz Słoni.
Nigdy nie czułam się w tym miejscu dobrze. Rezydowały tu głównie podejrzane typy, hieny lub zdegenerowani lwi przestępcy. Zdarzały się także duchy i niebezpieczne demony. Nie wiedziałam, co mogło się tam kryć teraz.
Szłam najciszej, jak mogłam. Przemykałam się między ogromnymi słonimi czaszkami i stertami kości, rozglądając się uważnie. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk, o którym już prawie zdążyłam zapomnieć: chichot dziesiątek hien. Nie minęła minuta, a zostałam otoczona przez spory klan hien.
- A kogóż moje oczy widzą? - zachichotała ta, która najwyraźniej nimi dowodziła. - Lew? 
Od wieków nie mieliśmy tu takich gości!
Hieny zachichotały złowieszczo. Spojrzałam na nie z obrzydzeniem. Nie bałam się ich aż tak bardzo, bo wiele razy z nimi walczyłam. Po prostu nie znosiłam hien. Wszystkie były takie same. Musiałbyś być niezłym szczęściarzem, żeby znaleźć gdziekolwiek dobrą i myślącą hienę.
- Grrr! Zostawcie mnie! - warknęłam. Miałam nadzieję, że odpuszczą i nie będę musiała używać magii. Byłam trochę zmęczona wędrówką, a używanie magii również bywało wyczerpujące.
- Wreszcie jakaś porządna kolacja! - cieszyły się hieny. Zbliżały się powoli w moją stronę. Mimowolnie cofnęłam się i zdałam sobie sprawę z tego, że znalazłam się w ślepej uliczce. Za mną była jedynie skalna ściana. 
- A co, jeśli ich jest więcej? Może przyprowadziła ze sobą towarzystwo? - rzuciła niepewnie jedna z hien.
 - Daj spokój! Widać, że jest sama! - warknęła przywódczyni hien. 
- Tak sądzicie? - rozległ się czyjś wrogi głos. To musiała być jakaś lwica, bo po chwili zaryczała potężnie. Jej ryk odbił się echem od skalnych ścian. Przez to wydawało się, że to zaryczało kilka lwów naraz. To odpowiednio podziałało na hieny.
- Jest więcej! Całe stado! 
- Na co czekacie! Chodu!
     Hieny rzuciły się do chaotycznej ucieczki. Nie minęła minuta, a zostałam znów sama.
     Uśmiechnęłam się pod nosem, ale później poczułam niepokój. Kto tu jeszcze był? Kim była moja tajemnicza wybawicielka?
- Halo? Jest tu kto? - usłyszałam dziwnie znajomy głos.
- Tak! Tu jestem! - odkrzyknęłam. Nagle zza którejś  z gigantycznych czaszek wyszła zgrabna, bordowa lwica. Obydwie wytrzeszczyłyśmy na siebie oczy, zszokowane.
- Shaylen? - spytałam z niedowierzaniem.
- Alfa! To ty? - wykrzyknęła moja dawna przyjaciółka. Rzuciłyśmy się na siebie ze śmiechem. A kiedy już się wyściskałyśmy, Shaylen zaczęła wypytywać:
- Alfa, co ty tu robisz? Gdzie ty w ogóle byłaś? Jak... co...
- Ech, długa historia - wzruszyłam ramionami. - Bywało się... tu i tam... Dobrze cię znowu widzieć.
- Ciebie też. Już nigdzie mi nie zwiejesz. Od teraz trzymamy się razem, jasne? 
- Jak słońce, proszę pani. To co my teraz ze sobą zrobimy? Masz jakiś plan?
- Poszukajmy jakiejś cywilizacji - zażartowała Shaylen. - To znaczy, lwiej cywilizacji. Bo hieny to właściwie antycywilizacja.
- Tak... - Przez cały czas szłyśmy przed siebie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że właśnie opuściłyśmy teren Cmentarzyska i szłyśmy teraz po soczyście zielonej trawie. - Gdzie my właściwie jesteśmy? - rzuciłam, rozglądając się podejrzliwie.


________
Krótko i nijako, ale machnęłam coś na szybko, żeby w ogóle zacząć. Ok, kto chce, niech dopisze ciąg dalszy. Nie wyznaczam żadnych kolejek, jak na razie chyba nie trzeba =] Do stada dołączyły dwie nowe osoby, Tawi i Magiana znana w świecie KL jako Mfalme Lioness. Czekamy na Wasze notki! Pozdrawiam całe stado :)


wtorek, 18 sierpnia 2015

Shaylen wita


SIEMA! Jestem Sheylen i będę pomagać Alfie w prowadzeniu stada.


Imię: Shaylen (czyt. Szajlin)

Wiek: 3 lata

Historia: Moja historia nie jest zbyt "epicka" :P Wcześniej żyłam na Cienistej Ziemi, ale kiedy trochę podrosłam, zostałam wygnana za nieposłuszeństwo wobec króla. Takie tam, nie chciało mi się chodzić na zbiorowe polowania, a kiedy to ja musiałam obejmować wartę i pilnować granic, to zwykle ucinałam sobie drzemkę gdzieś w wysokiej trawie xD Nie słuchałam jego przemówień, wykłócałam się, jak trzeba było coś zrobić... Moim zdaniem to raczej drobne wykroczenia, ale król wkurzył się porządnie i mnie wygnał. Nie było mi jakoś bardzo smutno z tego powodu, nawet się cieszyłam. Przez jakiś czas chodziłam tu i tam, nie zostając nigdzie na dłużej, chociaż chciałam znaleźć nowy dom.

Charakter: Jestem uparta, przekorna, trochę złośliwa, może nawet humorzasta. Lubię płatać innym różne psikusy, ale po to, żeby ich rozśmieszyć. Podobno mam niewyparzony język i niestety przez to przez cały czas pakuję się w różne kłopoty i bójki, ale akurat w biciu się na szczęście jestem dobra.

Mój e-mail: billiethebluecat@gmail.com


To tyle ;]  Pozdro dla Alfy i wszystkich, którzy chcą się zapisać do stada!






poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Alfa - powitanie

Hej wszystkim :)  *podnosi łapę i ryczy na powitanie*


(obrazek ze strony fanart lionking Omegi)
Imię: Alfa
Wiek: (od autorki: no tak... zastanawiałam się, jak to liczyć. Jeśli przyjąć, że od 2007 (wtedy miała 2 lata) Alfa dalej sobie gdzieś hulała swobodnie w świecie KL, to powinna mieć jakieś 10 lat o.O Nie chcę tak bardzo jej postarzać, bo to byłby niezły skok czasowy - z 2 lub 3 lat nagle robi się 10. Ale właściwie to można przyjąć, że była w stanie "uśpienia", a liczą się tylko te lata, w których używałam tej postaci... W takim razie Alfa powinna mieć teraz 4 lata.) - 4 lata
Historia: Urodziłam się na Rajskiej Ziemi, moja rodzina zginęła podczas wojny z wrogim stadem... Typowa, ale smutna historia... Moi rodzice, tak samo jak ja, byli magicznymi lwami. Po ich śmierci nie mogłam poradzić sobie z bólem po ich stracie, więc postanowiłam odejść i znaleźć sobie jakieś inne miejsce... Później trafiłam na Lwią Ziemię, gdzie poznałam mnóstwo lwich przyjaciół. Ostatecznie zamieszkałam samotnie w grocie w pobliskiej dżungli, ale często odwiedzałam przyjaciół. Po dwóch latach stara paczka nagle się rozleciała... Jedni umarli, inni odeszli, każdy poszedł w swoją stronę. Był to smutny czas i nie mogłam znieść znowu kolejnych pożegnań, więc i ja opuściłam mój dom na jakiś czas - choć z postanowieniem, że w razie czego tu wrócę. Zabezpieczyłam zaklęciami dom i wyruszyłam w podróż. Szłam gdzie mnie oczy poniosły, gotowa na spotkanie z różnymi przygodami. Zwiedziłam wiele miejsc i poznałam wiele ciekawych zwierząt, ale w końcu postanowiłam wrócić do domu. Przez wiele miesięcy siedziałam po prostu w mojej części dżungli, zastanawiając się, kiedy w końcu stanie się coś, co znów zburzy tę rutynę. Nie zapuszczałam się później na tereny Lwiej Ziemi ani żadne okoliczne krainy. W końcu jednak zebrałam się na odwagę i ruszyłam w tamtą stronę, żeby zobaczyć, czy coś się zmieniło. Wtedy zdarzył się niemal cud - natknęłam się na moją starą przyjaciółkę Shaylen. Postanowiłyśmy trzymać się razem, poszukać jakichś innych lwów i założyć stado, bo w końcu w grupie raźniej, a my miałyśmy już dosyć samotności.

Charakter: jestem otwarta i towarzyska, raczej spokojna, choć różnie to bywa. Jestem realistką. Lubię podróżować, poznawać nowych znajomych, nowe miejsca, obyczaje i słuchać opowiadanych przez innych historii. Nie wiem, czy jestem kreatywna, ale lubię malować na skałach :)

Inne:
- Mam moc wiatru, odziedziczyłam ten dar po ojcu. Mam też inną pamiątkę - diadem z magicznym kryształem po mamie, ale na co dzień boję się go zakładać, bo jestem fajtłapą i mogłabym go przypadkiem zniszczyć.
- Krótko po tym, ja wyruszyłam w podróż po Afryce, dołączyłam do stada Satini (Lion Live), ale nie zabawiłam tam długo.
- Interesuję się astronomią. W stadzie Rajskiej Ziemi było mnóstwo lwów, które zajmowały się badaniem gwiazd. Ale nie tylko takim czysto "naukowym" - z drugiej strony było tam mnóstwo fanów astrologii.  Dlatego poza realnymi informacjami na temat gwiazd nauczyłam się też wróżyć z gwiazd. Nie traktuję tej "sztuki" zbyt poważnie. Kiedyś często zabierałam przyjaciół w nocy na sawannę, żeby pogapić się na gwiazdy - wtedy wciskałam im różne bzdury, które odczytywałam z gwiazd według nauk lwów z RZ :P Ale kto wie. Może to nie są bzdury. Wierzę natomiast w to, że naszych zmarłych można zobaczyć na nocnym niebie - nasi bliscy patrzą na nas z gwiazd i opiekują się nami. 
- I jeszcze jedno. Kiedy żyłam w dżungli, często ni z tego, ni z owego zjawiała się taka stara, dziwna małpa i plotła różne bezsensowne rzeczy xD Wie ktoś, kto to mógł być?

Inne
__________

Kontakt:   lwicaalfa@gmail.com
                GG:  51070082    
(Rzadko tam jestem, bo wolę logować się w przeglądarce, więc lepiej pisać na maila. Ale jakby co to na gg też może mnie złapiecie, bo ostatnio loguję się codziennie, zwykle po południu lub wieczorem.)

Moje stare lwie blogi z opowiadaniami:
the-outlands.blog.onet.pl   - o Złoziemcach
krol-lew-4.blog.onet.pl    - to blog grupowy, piszę tam jako Saini

Obecnie możecie mnie też znaleźć na
lwica-bloodrain.blogspot.com




A więc witam wszystkich! Jutro Shaylen powinna dodać swoją notkę powitalną i być może napiszemy jakieś krótkie opowiadanie :)  Mam nadzieję, że nasze stado jakoś ruszy i nie będę musiała usuwać bloga. Szkoda by było, bo strasznie cieszyłam się na myśl, że wreszcie powrócę.  Pozdrawiam!

 


 


 

Notka powitalna

OGŁASZAMY WIELKIE OTWARCIE STADA!!!  ROARRR!!!!
Alfa i Shaylen